Czasami nam się wydaje, że pracując na etacie mamy bardzo małe możliwości zwiększania naszych zarobków, a właściwie to tylko jedną: podwyżkę. To nie jest do końca prawda, takich pomysłów jest co najmniej kilka. Żeby je jednak dobrze zrozumieć, zapraszam was do zastanowienia się nad istotą pracy na etacie, a następnie przyjrzymy się kilku pomysłom dotyczących tego, jak zwiększać zarobki pracując na etacie.
Jest to już trzeci wpis z serii Praca Marzeń. Poprzednie:
– Jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej
Oczywiście zarobki można zwiększać wykonując prace dodatkowe lub prowadząc w tak zwanym między czasie własny biznes, ale o tym będzie innym razem. W tym wpisie zastanowimy się jak zwiększać swoje zarobki pracując na etacie u jednego pracodawcy.
1. Maksymalizuj wartość, którą dajesz
Etat etatowi nie równy i zupełnie inaczej wygląda praca w administracji publicznej, a zupełnie inaczej w biznesie albo np. organizacji pozarządowej. W każdym z tych również nieco inaczej będzie wyglądała kwestia zwiększania Twoich zarobków, ale tak naprawdę chodzi o jedno: o maksymalizowanie wartości, którą dajesz swojemu pracodawcy.
Zastanów się, jak przez Twoje działania możesz:
– rozwiązywać więcej problemów pracodawcy
– obniżać koszty pracy
– zwiększać liczbę klientów
– zwiększać sumę jaką pozostawia jeden klient
– w inny sposób zwiększać zyski
– lub po prostu w inny sposób być pomocny i potrzebny pracodawcy
To jest naprawdę podstawowa sprawa w pracy: dawanie innym wartości. Przecież jeśli, chcesz, żeby ktoś Ci za coś płacił to musisz mu dawać wartość. Naprawdę zastanów się na czym polega wartość Twojej pracy: w jaki sposób rozwiązujesz problemy, w jaki sposób zmniejszaj koszty, w jaki sposób zwiększasz przychody.
Aż dziwne, że trzeba o tym pisać, ale naprawdę czasami rozmawiam z ludźmi (zwłaszcza młodymi), którzy kompletnie nie zdają sobie sprawy i w ogóle nie myślą o tym jaką wartość ich praca daje ich pracodawcy. To naprawdę jest dziwne, jak bardzo potrafimy być egocentryczni (nie chodzi mi tutaj o egoizm, czyli postawę moralną związaną z tym, że podejmujemy decyzję, żeby robić coś bardziej dla siebie niż dla innych, ale bardziej o nastawienie poznawcze, które sprawia, że po prostu nie myślimy o perspektywie innych, nie ma ich w naszej świadomości), żeby o czymś takim nie pamiętać i zapominać – a przecież to jest podstawa tego, że ktokolwiek chce nam płacić jakieś pieniądze.
Zobacz, że nawet pracując na najmniej wymagającym stanowisku (np. sprzątanie na stacji benzynowej), możesz ciągle myśleć o tym jaką Twoja praca daje wartość Twojemu pracodawcy, przez dawanie jej klientom. Na przykład możesz:
– być miły dla klientów i pomagać im tankować paliwo zagadując na ciekawe tematy
– możesz być pomocny dla innych pracowników i pomagać im w ich zadaniach
– możesz dbać o czystość stacji, tak, żeby i klientom i pracownikom było przyjemnie
– możesz zapraszać klientów do zatankowania lepszego, ale za to droższego rodzaju paliwa
– możesz wymyślić jeszcze 50 sposobów zwiększania wartości, która Twoja praca daje klientom i pracodawcom (a pamiętaj, że to ostatecznie klienci są Twoim „prawdziwym pracodawcą”, bo przecież wynagrodzenie Twoje, Twojego kierownika, dyrektora i prezesa całego koncernu pochodzi właśnie z tego, co na stacji zostawią klienci).
Opowiem Wam dwie prawdziwe historie ludzi, których znam osobiście i którzy rozpoczynali swoją karierę na rynku pracy na tej samej stacji benzynowej.
Historia A
Pewna stacja benzynowa szukała pracownika zajmującego się czystością na stacji. Praca w ogóle nieambitna, mało odpowiedzialna, małe zarobki, w sam raz na wakacje dla człowieka dwudziestoletniego. A zgłosił się z ogłoszenia i bez problemu dostał tę pracę, bo jak się domyślacie nie było zbyt dużo chętnych. Ale że jako praca nie była zbyt wymagająca nie wysilał się zbytnio, zdarzało mu się spać w trakcie nocnej zmiany na jakiś kartonach na zapleczu, coś tam robił, ale generalnie ani jemu, ani nikomu innemu nie przynosiło to żadnej wartości. Po kilku miesiącach został zwolniony.
Historia T
Stacja benzynowa znów poszukiwała pracownika na to stanowisko. Zgłosił się na nie T, poinformowany o wakacie przez swojego kolegę A, który dopiero co skończył swoją karierę u tego pracodawcy. T zupełnie inaczej podszedł do swojej pracy. Wykonywał ja bardzo sumiennie i z zaangażowaniem chociaż jak się domyślacie sprzątanie na stacji benzynowej nie należy do pracy najprzyjemniejszych. Po kilku miesiącach zaproponowano mu awans na kasjera i oczywiście zwiększenie zarobków. Po jakimś czasie zaproponowano mu stanowisko zastępcy kierownika stacji, potem kierownika, a obecnie, po jakiś 20 latach pracy, jest dyrektorem regionalnym w tym koncernie paliwowym. Da się? Da się. A przypomnijmy zaczynał jako młody chłopak po prostu sprzątając na stacji. Nie muszę nikogo uświadamiać, że jako dyrektor regionalny zarabia pewnie kilka razy więcej niż na początku swojej kariery, a przecież wciąż pracuje u tego samego pracodawcy.
To może się Wam wydawać taką historią z amerykańskiej bajki, a przecież mój pracodawca to urząd, albo mała firma, a nie jakaś korporacja. Tak zgadzam się, ale zasada mówiąca o tym, że im więcej wartości dajesz, tym większe masz zarobki działa wszędzie.
A jak nie zadziała u Ciebie, to z takim zaangażowaniem na pewno wszędzie znajdziesz pracę. Zobacz, że naprawdę niezależnie od poziomu bezrobocia (a przecież jeszcze niedawno miesiliśmy w Polsce bezrobocie w okolicy 20%) o dobrego, zaangażowanego pracownika, który rozwiązuje problemy i maksymalizuje zyski, jest bardzo trudno. Jeśli chcesz naprawdę dużo zarabiać to po prostu bądź takim pracownikiem.
Rób co możesz, a nie patrz na to, że Twój pracodawca jest taki, a taki, że to nie ma szans, że nie warto się starać. Dzisiaj możesz pracować tutaj, a jutro będziesz pracować gdzie indziej, ale Twoje ćwiczenie się w postawie zaangażowania na pewno się nie zmarnuje.
2. Wykazuj inicjatywę
Żeby dojść do poziomu maksymalnej wartości jaką Twoja praca może dawać innym najważniejszym elementem jest wykazywanie inicjatywy, czyli nie czekanie, aż ktoś Ci każe coś zrobić, ale robienie tego samemu. Zobacz, że jeszcze niedawno w dobie pracownika z epoki przemysłowej (a nie myśl, że ten czas skończył się wraz z wynalezieniem komputera – wciąż wielu pracodawców ma takie podejście, co prawda coraz rzadziej, bo jest ono po prostu nieskuteczne), wykazywanie inicjatywy było raczej karcone. Natomiast obecnie raczej niewykazywanie inicjatywy może być skarcone – Twój przełożony może Ci po prostu zwrócić uwagę na Twój brak aktywności.
Nie chodzi o to, żeby wykazywać inicjatywę, tylko po to, żeby kierownik widział, że coś robisz, ale żeby naprawdę ja wykazywać z myślą o maksymalizowaniu wartości którą dajesz. Chcę Ci przedstawić świetny model 7 poziomów wykazywania inicjatywy opracowany przez Stephena Coveya w jego świetniej książce 8 nawyk (2005, s. 153.):
1) Czekaj, aż ci powiedzą, o robić – czyli nie wykazujesz żadnej inicjatywy, żebyś przynajmniej robił to co Ci powiedzą, to może Cię nie wywalą z pracy
2) Pytaj – „Szefie, co mam robić?”
3) Przedstaw propozycję – „Szefie, może byśmy zrobili…?”
4) Zamierzam zrobić – „Szefie, zamierzam zrobić…”
5) Zrób i natychmiast poinformuj – „Szefie, właśnie zrobiłem….”
6) Zrób i informuj okresowo – „Szefie, od miesiąca robię….”
7) Zrób to – Szef: „Od dwóch miesięcy zauważyłem znaczący wzrost sprzedaży. Wydaję mi się, że to dzięki wpisom na naszym specjalistycznym blogu. Kto w ogóle je pisze?” (wcale się nie zdziw, że szef nie będzie wiedział). Ty: „To był mój pomysł szefie, ale nie chciałem zawracać głowy taką drobnostką”.
Zobacz, że wykazywanie inicjatywy jest równoznaczne z wzmacnianiem własnej pozycji w miejscu, w którym pracujesz i maksymalizacją korzyści jakie dajesz pracodawcy. A z takim zapleczem bez problemu możesz negocjować swoje wynagrodzenie.
3. Zaproponuj część wynagrodzenia prowizyjnego
Bardzo dobrym modelem wynagradzania pracowników jest takie, w którym część wynagrodzenia jest stała (niezależna od wyników pracy), a część prowizyjna (uzależniona od wyniku). W bardzo wielu organizacjach biznesowych funkcjonuje takie rozwiązanie, ponieważ jest ono naprawdę uczciwe dla obydwu stron, a jednocześnie motywujące dla pracownika.
Rozważmy takie trzy modele wynagradzania pracowników:
1) Stała pensja niezależna od jakichkolwiek wskaźników („Czy się siedzi, czy się leży trzy tysiące się należy”.) – W pewnym sensie jest to rozwiązanie wygodne zarówno dla pracownika (daje poczucie bezpieczeństwa, wynikające z stałego wynagrodzenia) jak i pracodawcy (stałe miesięczne koszty). Ale niestety z drugiej strony może być ono demotywujące dla pracownika („Po co się starać i wysilać skoro i tak dostanę takie same wynagrodzenie”.), a pracodawcy zmniejsza zakres motywacji poprzez płacę. Model ten jednak daje przewagę pracownikowi. Komunizm.
2) Wynagrodzenie tylko prowizyjne uzależnione od wyników w pracy – Jest to rozwiązanie motywujące dla pracownika, ale w pewnym senesie może być nieuczciwe wobec niego (bo nie zawsze wyniki zależą od jego pracy, ale np. od jakości produktu, koniunktury, polityki itp.), a na pewno nie zapewniają mu poczucia bezpieczeństwa. Dla pracodawcy jest to o tyle wygodne, że pracownik taki, jeśli nie wygenerował wyniku, to nie wygenerował również kosztu, a jak wygenerował wynik, to z tego wyniku pokrywany jest koszt jego wynagrodzenia. Dlatego też model ten daje przewagę pracodawcy. Skrajny kapitalizm.
3) Wynagrodzenie połączone z stałego i prowizyjnego – Moim zdaniem model ten jest najbardziej uczciwy, dający poczucie bezpieczeństwa zarówno pracownikowi, jak i pracodawcy, a zarazem motywujący dla pracownika i dający pracodawcy narzędzia do motywacji.
Zobaczcie, że model ten jest również bardzo optymalny ekonomicznie. Wyobraź sobie, że jesteś managerem restauracji i Twoim zadaniem jest sprzedawanie zorganizowanych imprez. Możemy przyjąć dwa modele Twojego wynagrodzenia:
Scenariusz 1. Wynagrodzenie stałe, niech to będzie 5000 brutto.
Scenariusz 2. Niższe wynagrodzenie stałe (np. 3000 brutto) oraz 300 zł za każdą zorganizowaną imprezę.
Jak myślisz, który scenariusz jest bardziej opłacalny dla Ciebie, a który jest bardziej opłacalny dla Twojego pracodawcy?
Nie będziemy rozważać tutaj scenariusza wynagrodzenia tylko prowizyjnego, ponieważ jeśli to Twoja główna praca (tzn. nie traktujesz jej jako zajęcia dodatkowego, dorywczego), to nie jest to rozwiązanie do końca uczciwe.
Załóżmy, że podstawowy koszt organizacji jednej imprezy to 5000 zł, a przychód z takiej imprezy to 8000 zł. W przypadku wynagrodzenia stałego za organizację imprezy nie otrzymujesz żadnego dodatkowego wynagrodzenia.
Oczywiście sednem tego wszystkiego jest to, że kiedy Twoje wynagrodzenie uzależnione jest od Twojej pracy, to jesteś bardziej zmotywowany do zabiegania o klientów, odpowiadania na ich potrzeby, proponowania dla nich korzystnych rozwiązań (w skrócie maksymalizowania wartości dla nich), dlatego też zamiast 10 imprez w miesiącu możesz ich zorganizować 15.
Jest to pewne uproszczenie, bo rzeczywistość jest oczywiście bardziej skomplikowana, ale przez ten przykład chcę Ci pokazać jedną rzecz: jeśli z głową podchodzimy do naszej pracy i nie boimy się wyzwań to wszyscy na tym korzystamy:
– Ty (bo więcej zarabiasz i masz większą satysfakcję z pracy),
– Twój pracodawca (bo ma większy zysk, a jego firma cieszy się dobrą opinią),
– a co najważniejsze, to większa liczba zadowolonych klientów, którym dałeś wartość w postaci organizacji imprezy.
Pokazałem Ci też powyższą tabelkę po to, żeby zainspirować Cię do przygotowania podobnej, kiedy będziesz się udawał na rozmowę z Twoim pracodawcą celem zaproponowania mu większych zysków. Zacznij od tego: „Szefie, mam pomysł, jak zwiększyć Pańskie zyski…” i wtedy opowiesz mu o modelu Twojego wynagrodzenia opartego na części stałej i prowizji uzależnionej od wyniku.
4. Zrób biznes z pracodawcą
Wynagrodzenie prowizyjne może być początkiem robienia prawdziwego biznesu z pracodawcą. Oczywiście nie z każdym pracodawcą da się zrobić biznes, ale jeśli pracujesz w sektorze prywatnym jest to jak najbardziej możliwe. Mam nadzieję, że powyższy przykład zobrazował Ci bardzo dosadnie podejście wygrana – wygrana jakie możesz mieć w relacji z swoim pracodawcą: jeśli na równi myślisz o korzyści swojej i swojego pracodawcy, to wkładając w pracę nieco wysiłku wspólnie możecie dojść do efektu synergii, która i Tobie i Twojemu pracodawcy da korzyść. Właśnie na tym polega wspólne robienie z pracodawcą biznesu.
Jak możesz zrobić biznes z pracodawcą?
– pomyśl o grupie docelowej klientów Twojego pracodawcy – jaki jeszcze produkt, poza tym, co im już proponujecie, można by jeszcze im zaproponować? – może np. wasza firma zajmuje się produkcją wyrobów z drewna, które sprzedajcie marketom: Co jeszcze możecie sprzedać marketom? Drewniane zabawki? Kuchnie gotowe do montażu? Ozdobne skrzyneczki z drewna?
– a może Wasz produkt da się sprzedać komuś innemu? np. kto jeszcze może kupić Wasze meble? może eksport? może odbiorcy indywidulani? może zorganizować marketing internetowy?
– zaproponuj swojemu pracodawcy, że będziesz dla niego prowadził profesjonalnego bloga o Waszych produktach, może kanał na youtube, może zajmiesz się marketingiem internetowym? może prowadzeniem fanpage na facebooku?
Te strategie można zobrazować mniej więcej tak:
W każdym przypadku chodzi o to, że proponujesz pracodawcy, że zajmiesz się tą sprawą, rozkręcisz ten pomysł i podzielicie się zyskami z sprzedaży. Oczywiście to wszystko wymagać będzie też poświęcenia Twojego czasu poza pracą, ale z czasem, jak się to rozkręci pracodawca będzie Ci pozwalał na coraz większą autonomię i wykorzystywanie Twojego podstawowego wymiaru czasu pracy.
Możesz na przykład umówić się z pracodawcą tak:
Oczywiście warto Waszą umowę w jakiś sposób spisać. Pamiętaj również o tym, żeby na początku nie oczekiwać zbyt wiele. Pokaż swojemu pracodawcy, że jesteś godny zaufania i że Twoje pomysły i Twoja praca (czyli realizacja Twoich pomysłów) naprawdę rozwiązuje jego problemy i zwiększa jego zyski, a z czasem będzie Ci pozwalał na coraz większą odpowiedzialność i coraz większą autonomię, łącznie z autonomią swobodnego zarządzania jego pieniędzmi. Czyż sam nie chciałbyś mieć kogoś, kto mądrze pomnaża Twoje pieniądze?
To dlaczego nie robić tego samemu?
Ktoś może zapytać, że skoro jesteś na tyle „ogarnięty”, żeby rozkręcać biznes swojego pracodawcy, to dlaczego nie rozkręcać własnego biznesu. Otóż już odpowiadam:
Nie ważne co robisz w życiu (nawet jeśli zamiatasz stację benzynową), to, żeby odnieść sukces i czerpać z pracy prawdziwą satysfakcję traktuj to jako SWÓJ osobisty biznes.
Jeśli będziesz podchodzi do swojej pracy (i to nie ważne, czy swojego stanowiska, czy własnego biznesu) jako do SWOJEGO biznesu, swojego miejsca na Ziemi, swojego powołania i będziesz wykazywał coraz większą inicjatywę (w języku biblijnym powiedzielibyśmy: będziesz pomnażał swoje talenty), to na pewno będziesz miał z tego coraz większa satysfakcję, będziesz coraz lepszy i będziesz coraz więcej zarabiał.
I teraz odpowiedz sobie na pytanie: w jakiej formie mogę to robić najlepiej: czy prowadząc własny biznes, czy pracując u kogoś? Może być tak, że nie chcesz się zajmować mnóstwem dziwacznych i zagmatwanych spraw (takich jak np. księgowość, prawo, ochrona danych osobowych itp.) i kiedy tym może zajmować się ktoś inny, to z radością na to przystajesz, nawet jeśli Twoje dochody będą mniejsze. Bardzo często jest również tak, że pracodawca ma już zbudowaną pozycję na rynku, ma wszystkie potrzebne Ci narzędzia, ma świetnych specjalistów, którzy z chęcią pomogą Ci w realizacji Twoich pomysłów, a poza tym w ogóle jest bardzo dobrym człowiekiem i po porostu chcesz wspólnie z nim i jego ekipą robić biznes.
Gdybyś to robił sam, może i być nawet więcej zarabiał, ale nie miałbyś tyle radości z codziennej pracy z super zespołem, poczucia przynależności i sensu, że wspólnie robimy naprawdę fajną rzecz i wspólnie dajemy innym rewelacyjną wartość, a poza tym, nie miałbyś wsparcia i gotowych rozwiązań Twojego pracodawcy. Także pamiętaj, tutaj akurat decyzja zależy od Ciebie.
Jak się Wam podoba takie podejście do kwestii zwiększania zarobków w pracy na etacie? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Bibliografia:
Link do księgarni to linki afiliacyjny -> jeśli kupisz książkę po ich kliknięciu część pieniędzy trafi do mnie.